Przedstawiamy wyjątkową publikację „Niezwykłe Dziewczyny. Rak nie odebrał im marzeń”. To nie jest kolejna książka o chorowaniu, to opowieść o tym, jak smakować życie! We wzruszającym i przejmującym reportażu Agnieszka Witkowicz-Matolicz opowiada historię dziesięciu niezwykłych kobiet, które odrzuciły stereotypowe myślenie i postanowiły chorować inaczej.


Książka Niezwykłe Dziewczyny. Rak nie odebrał im marzeń przełamuje tabu, daje nadzieję, ale też odkłamuje wiele niesłusznie funkcjonujących w Polsce mitów. Pokazuje, że na raka piersi mogą zachorować również młode kobiety. Przykłady bohaterek ignorowanych przez lekarzy, które tylko dzięki swojej determinacji zostały wcześnie zdiagnozowane pokazują, że badać trzeba się regularnie i jak najwcześniej.

– Wciąż za mało słychać o pozytywnych zakończeniach chorób nowotworowych, za to na każdym kroku mówi się o tym jakie żniwo zbiera rak. W pierwszej kolejności onkologicznej hierarchii są osoby, które zmarły a na szarym końcu te, które są kilka lat od zachorowania. O tych mówi się najmniej, a szkoda bo to właśnie te osoby są największą motywacją dla tych, którzy są świeżo po diagnozie. Mam nadzieję, że dzięki tej książce nastąpi przełom w postrzeganiu choroby jaką jest rak – tłumaczy Ola, jedna z bohaterek.  

Aleksandra zamiast cicho popłakiwać w kącie na korytarzu Centrum Onkologii, na chemię wkładała intensywnie różową perukę. Przykład Kasi pokazuje, że po leczeniu onkologicznym można zostać mamą. A Hania – rok po chemii – ustanowiła żeglarski rekord świata opływając jachtem Antarktydę!

– Leczenie młodych chorych na raka piersi jest dużo bardziej wymagające. Za każdą z Niezwykłych Dziewczyn stoi niesamowita historia. Przed gabinetem rodzą się przyjaźnie. A ja widzę, jak z często przerażonych młodych dziewczyn zmieniają się w silne kobiety spełniające swoje marzenia i pasje. To daje niesamowitą energię, zarówno kolejnym chorym, jak i nam – onkologom. „Niezwykłe Dziewczyny” to lektura obowiązkowa dla kobiet, które rozpoczynają leczenie – komentuje lek. med. Katarzyna Pogoda, onkolog kliniczny, z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

Książka “Niezwykłe Dziewczyny. Rak nie odebrał im marzeń” wydawnictwa Oficyna 4eM jest dostępna do nabycia w księgarniach.
 

NIEZWYKŁE DZIEWCZYNY. RAK NIE ODEBRAŁ IM MARZEŃ – FRAGMENT KSIĄŻKI

Bezbrzeżne przerażenie i paniczny strach. Strach, który aż boli w kościach, rozprzestrzenia się po całym ciele i nie może odpuścić. Nic nie było w stanie go zagłuszyć. Czarne myśli kłębiły się w głowie w czasie długich, bezsennych nocy, smutek i przygnębienie nie dawały spokoju w dzień. Raz po raz pojawiało się pytanie: Co ze mną będzie? Czy jeszcze zobaczę kiedyś wiosnę? I jak wykorzystać czas, który mi pozostał? A z tyłu głowy kołatała się myśl, że to nie może być prawda, że to tylko makabryczny, przerażający realistyczny sen, z którego za chwilę się obudzę.

Miałam 32 lata, świetną pracę, kochającego męża i niespełna półtoraroczne dziecko. Właśnie zaczynałam powoli odzyskiwać jaką taką równowagę po rewolucji, którą okazało się powiększenie rodziny. Na liście życiowych problemów i wyzwań obok powrotu do formy po ciąży, znajdowały się wątpliwości, czy, dziecko ma odpowiednie, kombinezon, buty, kocyk, dietę, wózek i nie wiadomo co jeszcze, desperackie próby przespania choć jednej nocy, wykrzesania choćby kwadransa dziennie na zrobienie czegoś dla siebie i standardowe godzenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym.

Wtedy właśnie wyczułam guzek w piersi. Nic takiego – pomyślałam – to pewnie z powodu karmienia. Lekarze tylko utwierdzili mnie w tym przekonaniu, choć dla uspokojenia zalecili USG. Jakże wielkie było zdziwienie moje i lekarza, gdy zobaczył guza. Sprawy potoczyły się szybko: biopsja, dodatkowe badania i diagnoza: rak piersi.

Do dziś z lawiny informacji, która mnie wtedy zalała, kołaczą mi w głowie pojedyncze, kluczowe zdania: „Niestety, jest to nowotwór złośliwy”, „To się leczy, najprawdopodobniej umrze pani na coś innego”, „Nie wiem, dlaczego pani zachorowała, niech pani zapyta księdza”. Nie wierzyłam dopóty, dopóki nie dostałam pooperacyjnego wyniku histopatologicznego. Cały czas żywiłam się nadzieją, że to jakaś nieprawdopodobna pomyłka. Podmiana próbek, błąd laboratorium – dziennikarskie doświadczenie pokazywało, że nie takie rzeczy się zdarzają.

Nie mogłam uwierzyć, że mam raka piersi, wydawało mi się, że to choroba pań w wieku dojrzałym, nie może przecież dotknąć młodej matki, w dodatku karmiącej. Tym bardziej że ciąża to jedyny okres w życiu kobiety, gdy naprawdę robi się sporo badań, a moje wyniki były książkowe. Oczywiście piersi nikt wtedy nie badał. To kolejny mit, że z USG trzeba poczekać do końca karmienia. Ja nie poczekałam i to mnie uratowało.

Rak – to słowo w Polsce kojarzy się jak najgorzej. Trzy litery, w których zawierają się: straszliwe cierpienie, bolesne umieranie i w końcu przedwczesna śmierć. Choroba, która przychodzi nagle, z nieznanych przyczyn i zabija w ciągu kilku miesięcy. Miesięcy skazanej na niepowodzenie walki wśród smutnych ludzi na upiornych korytarzach szpitali onkologicznych. Są: cierpienie, ból i wstyd. Ci, którym udaje się wyleczyć, a przecież – jak pokazują statystyki – w przypadku raka piersi to duża grupa, rzadko publicznie mówią o chorobie, raczej starają się ją ukryć.

W mediach bezrefleksyjnie jak mantra powtarzane jest stwierdzenie: „Przegrała walkę z rakiem”. Pojawiają się wzruszające, ale bardzo smutne historie zakończone tragicznie i dramatyczne apele o pomoc finansową od osób, którym system nie ma już nic do zaproponowania. Ten mit, to odium raka jako pewnego zabójcy powoduje, że już na starcie, w momencie diagnozy, wielu chorych traci nadzieję. Leczenie przeraża, przyszłość jest więcej niż niepewna. Nic, tylko położyć się i czekać na śmierć.

Los sprawił, że miałam okazję skonfrontować te przekonania z rzeczywistością. Zobaczyć, jak wyglądają choroba i leczenie onkologiczne w praktyce. Jakie są możliwości i ograniczenia medycyny i systemu, ale też możliwości i ograniczenia, które stawiamy sobie w głowach.

Pierwszym wyzwaniem dla mnie jako pacjentki, ale i dziennikarki, było zebranie rozproszonej wiedzy medycznej. Bo wiedza jest, tylko system funkcjonuje tak, że to pacjent musi jej na własną rękę szukać. Jeśli ma szczęście, trafi na odpowiednich lekarzy. Jeśli nie – to może stracić szansę na leczenie zgodne z nowoczesnymi standardami, nie mówiąc już o szansie na komfortowe życie w przyszłości. Stąd pomysł na część tej książki, zawierającą rozmowy z ekspertami, lekarzami z powołania, dla których leczenie i stosowanie aktualnej wiedzy w praktyce jest prawdziwą pasją. Ich wiedzę z różnych dziedzin – onkologii, ginekologii, genetyki czy psychoonkologii – chciałam zebrać w jednym miejscu.

Jednak to nie jest tylko poradnik dla pacjentów. To przede wszystkim reportaż o kobietach, które wyrwały się ze schematu. Odrzuciły stereotypowe myślenie i postanowiły chorować inaczej. Odważnie, z optymizmem i radością życia. Bo przecież choroba jest częścią życia właśnie, a terapia ma leczyć.

W chustkach czy bez, nie dały się zamknąć w czterech ścianach, nie chciały się ukrywać. Wręcz odwrotnie – zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym śmiało i odważnie pokazywały, że pacjentka onkologiczna może normalnie uczestniczyć w życiu społecznym – chodzić do kina, po zakupy, na randki, pracować w telewizji. Istnieć, a nie chować się ze wstydu. Bo przecież choroba i leczenie to żaden wstyd. Na tyle, na ile pozwalał plan leczenia, starały się realizować swoje pasje, bo nawet w trakcie chemii można radykalnie zmienić swoje życie, wyruszyć w egzotyczną podróż, urodzić dziecko czy śmiać się do rozpuku. A po chemii i leczeniu można jeszcze więcej – nawet na jachcie opłynąć Antarktydę!

Okazuje się, że rak, odbierając część możliwości, daje kolejne. Trzeba je tylko dostrzec i po nie sięgnąć. Warto o tym mówić – obalać mity i odrzucać stereotypy, bo te biorą się głównie z naszego strachu i niewiedzy.

Fakty są takie, że na raka piersi w Polsce choruje 18 tysięcy kobiet rocznie – 2000 z nich to kobiety młode (1).  Sytuacja w większości przypadków – choć trudna – nie jest beznadziejna.

Coraz większa jest też grupa osób, które po przebytej chorobie nowotworowej wracają do normalnego życia. Chwilami nawet lepszego, bo po tym doświadczeniu mają nową siłę i odwagę podjąć nowe wyzwania. A i te osoby, którym lekarze nie dają szans na całkowite wyleczenie, nie muszą kłaść się do łóżka i czekać na najgorsze – mogą żyć, biorąc odpowiednie leki, cieszyć się rodziną, realizować się zawodowo i oddawać się swoim pasjom.

Dlatego to nie jest książka o „walce” z rakiem, zresztą ta batalistyczna metafora nie bardzo do mnie przemawia. Bo czy walczy się z cukrzycą, chorobami układu krążenia, grypą, zapaleniem płuc, boreliozą?

To książka o wyjątkowych, młodych kobietach, które zachorowały na raka piersi, a dziś znów realizują swoje marzenia. Mają odwagę mówić o chorobie, chcą przełamać tabu, dać nadzieję i pokazać, że można przez trudne leczenie przejść z optymizmem, a czasami nawet humorem, że nie trzeba rezygnować ze swojej kobiecości i swoich planów. To nie jest książka o chorowaniu, to książka o tym, jak smakować życie. Zresztą przekonajcie się sami.

 
Przypisy: (1) Wojciechowska Urszula, Didkowska Joanna. Zachorowania i zgony na nowotwory złośliwe w Polsce. Krajowy Rejestr Nowotworów, Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie. Dostępne na stronie http://onkologia.org.pl/raporty/ dostęp z dnia 1.09.2018.