Poniższy fragment pochodzi z książki autorstwa Charles’a Graebera Przełomowa terapia. Immunologia kontra nowotwory (wydawnictwo ZNAK, premiera marzec 2021). Publikacja została poświęcona immunoterapii – innowacyjnej strategii leczenia nowotworów złośliwych. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Immunologia kontra nowotwory
Do niedawna ludzkość miała do dyspozycji trzy główne sposoby leczenia raka. Przez przynajmniej trzy tysiące lat stosowano metody chirurgiczne. W 1896 roku dodano do tego radioterapię. W 1946 roku badania nad bronią chemiczną doprowadziły do tego, że zaczęto wykorzystywać pochodne gazu musztardowego do zabijania komórek rakowych. Te trucizny stały się podstawą do opracowania chemioterapii. Ocenia się dziś, że wspomniane techniki „wycinania, wypalania i zatruwania” mogły wyleczyć raka u około połowy chorych.
To osiągnięcie godne uwagi, prawdziwy medyczny sukces… lecz pozostaje jeszcze druga połowa. W ostatnim roku tylko w samych Stanach Zjednoczonych oznaczało to blisko 600 tysięcy zgonów. Ta walka nigdy nie była uczciwa.
Rzucaliśmy proste lekarstwa do boju przeciwko zmiennym, mutującym i namnażającym się komórkom w naszym ciele, próbując zabić te złe, jednocześnie oszczędzić dobre, a przy okazji wyniszczając własny organizm. Takie metody walki z rakiem stosowano przez długie, długie lata.
Teraz jednak dodaliśmy do nich całkiem nowe, odmienne podejście: nie działamy bezpośrednio przeciw rakowi, ale staramy się wpłynąć na układ odpornościowy. Ewoluował on przez ponad 500 milionów lat, by zapewnić każdemu z nas osobistą skuteczną ochronę. To złożony biologiczny system, który ma pozornie prosty cel: znaleźć i zniszczyć każdy obcy element, którego nie powinno być w naszym ciele.
Komórki tego układu stale patrolują organizm; setki milionów takich strażników krążą w ciele, odwiedzając kolejne narządy, wyszukując i likwidując intruzów wywołujących choroby oraz usuwając zainfekowane komórki naszego ciała – zmutowane lub uszkodzone; komórki takie jak rakowe. To oczywiście każe zadać pytanie: dlaczego układ odpornościowy nie walczy z rakiem? Odpowiedź: walczy, a w każdym razie próbuje. Niestety, komórki rakowe stosują rozmaite sztuczki, by ukryć się przed systemem immunologicznym, wyłączyć ochronę i uniknąć walki.
Nie mamy szans, chyba że zmienimy reguły gry. Immunoterapia to metoda mająca na celu zdemaskowanie tych trików oraz wykrycie komórek rakowych, a także uruchomienie układu odpornościowego i skierowanie go do walki z nowotworem złośliwym.
Różni się ona zasadniczo od innych metod walki z rakiem, ponieważ nie jest bezpośrednio skierowana przeciwko nowotworowi. Zamiast tego odblokowuje w naszym naturalnym systemie immunologicznym komórki zabójców i pozwala im wykonać robotę, do której zostały stworzone.
Koncepcja immunoterapii
Rak to my sami: to pomyłka, która działa nadal. Komórki ludzkiego ciała regularnie zaczynają szaleć, kiedy ich chromosomy są niszczone przez cząstki światła słonecznego lub toksyny; mutują z powodu wirusów, genetyki, wieku albo przez przypadek. Większość z tych mutacji kończy się śmiercią komórek, lecz kilka z nich przeżywa i dzieli się nadal.
W 99,9999 procent przypadków system immunologiczny rozpoznaje mutanty i je zabija. Problemem jest pozostałe 0,0001 procent zwyrodniałych komórek, których układ odpornościowy nie rozpoznaje jako szkodliwe i nie likwiduje. To one ostatecznie nas zabijają.
Rak nie anonsuje swojej obecności tak jak grypa czy jakakolwiek inna choroba, czy nawet drzazga. Kiedy się pojawia, nie włącza alarmu w ciele, nie wywołuje odpowiedzi układu odpornościowego ani objawów bitwy z intruzami: żadnej gorączki, stanu zapalnego, spuchniętych węzłów chłonnych czy też lekkiego kataru. Zamiast tego nagle odkrywamy guz, nie proszonego gościa, który rósł i się rozgałęział, czasami od lat. Wtedy często jest już za późno.
Dla wielu badaczy raka ten pozorny brak odpowiedzi immunologicznej na chorobę oznaczał, że wysiłek podejmowany, by pomóc układowi odpornościowemu zareagować, jest daremny – ponieważ nie ma w czym pomagać. Zakładano, że taki nowotwór jest zbyt mocno związany z organizmem, by system immunologiczny rozpoznał raka jako coś obcego.
Sama koncepcja immunoterapii przeciwnowotworowej wydawała się zasadniczo błędna. A przecież w historii lekarze odnotowali rzadkie przypadki pacjentów, którzy najwyraźniej sami zwalczyli raka. W epoce przednaukowej te „spontaniczne remisje” były uważane za efekt czarów lub cud. W rzeczywistości było to dzieło przebudzonego układu odpornościowego.
Przez ponad sto lat badacze próbowali– bez sukcesów – odtworzyć te cuda z pomocą medycyny, zaszczepić pacjentów lub w inny sposób wywołać reakcję systemu immunologicznego tak jak w przypadku innych, niegdyś niszczycielskich chorób, na przykład polio, czarnej ospy czy grypy. W tym okresie dało się dostrzec przebłyski nadziei, lecz nie opracowano żadnej niezawodnej kuracji.
Do 2000 roku lekarze zajmujący się immunoterapią setki razy wyleczyli raka u myszy, ale nie potrafili uzyskać równie dobrych rezultatów u ludzi. W środowisku naukowym panowała powszechna opinia, że nigdy się to nie uda. Ostatnio jednak sytuacja zmieniła się dość radykalnie. Nawet lekarze nie dostrzegali zmian, aż okazało się, że są o krok od rozwiązania.
Inhibitory punktów kontrolnych
Jeden z najlepszych współczesnych autorów zajmujących się rakiem, dr Siddhartha Mukherjee, w znakomitej, nagrodzonej Pulitzerem pracy Cesarz wszech chorób. Biografia raka nawet nie wspomina o immunoterapii przeciwnowotworowej.
Książka ta została wydana w 2010 roku, zaledwie pięć miesięcy przed zatwierdzeniem przez Food and Drug Administration (FDA; Agencja Żywności i Leków) pierwszego z przeciwnowotworowych leków immunoterapeutycznych nowej generacji. Pierwsza kategoria tych leków została nazwana inhibitorami punktów kontrolnych. Nazwa ta pochodzi od przełomowego odkrycia: mechanizmu punktów kontrolnych.
Rak używa go niczym tajnego hasła, mówiąc w ten sposób układowi odpornościowemu: „Nie atakuj!”. Nowe leki powstrzymywały ten mechanizm i blokowały tajne hasło komórek rakowych. Odkrycie to przyniosło autorom medycznego Nobla.
W grudniu 2015 roku drugi z inhibitorów punktów kontrolnych został wykorzystany w celu uruchomienia układu odpornościowego u Jimmy’ego Cartera, byłego prezydenta. Jego organizm został zaatakowany przez agresywnego raka z przerzutami, toteż nie spodziewano się, że przeżyje, tymczasem jego system immunologiczny wyczyścił z komórek rakowych wątrobę i mózg. Wiadomości o cudownym wyzdrowieniu dziewięćdziesięciojednoletniego prezydenta zaskoczyły wszystkich, włącznie z nim samym. Wiele osób usłyszało wówczas o immunoterapii przeciwnowotworowej po raz pierwszy i jedyny.
Prawdziwy przełom nie polegał jednak na opracowaniu jednej konkretnej kuracji czy też leku; to była cała seria odkryć naukowych, które sprawiły, że lepiej rozumiemy ludzki organizm oraz choroby nowotworowe, a także zdefiniowały nowe podejście do ich leczenia. Dały one pacjentom z rakiem nowe możliwości i nadzieję na pomyślny wynik kuracji, a ponadto otworzyły przed nami bogate niezbadane obszary, które należało poddać naukowej i medycznej eksploracji.
Odkrycia te dały podstawy do opracowania nowej metody pokonania raka, zasadniczo odmiennej od tradycyjnej trójcy: wycinania, naświetlania i zatruwania. W ramach nowego podejścia leczy się raczej pacjenta niż chorobę. Po raz pierwszy podczas stuletniej wojny z rakiem zrozumieliśmy, z czym walczymy, jak nowotwory oszukują w tej walce oraz jak moglibyśmy ostatecznie wygrać.
Immunologia nowotworów – wyleczyć raka
Niektórzy twierdzą, że dla naszego pokolenia odkrycie to ma tę samą rangę co lot na Księżyc. Nawet onkologowie, z natury nieufni, używają słowa na „w”, którego dotąd unikali: w y l e c z y ć. Szukanie sensacji może się okazać niebezpieczne, a rozdmuchiwanie oczekiwań – okrutne. Ludzie mają naturalną tendencję do wiązania za dużej nadziei z każdym nowym odkryciem naukowym, zwłaszcza obiecującym fundamentalną zmianę w leczeniu choroby dotyczącej w pewien sposób każdego z nas.
Niemniej jednak terapia immunologiczna nie należy do kategorii sensacji ani anegdotycznych cudownych lekarstw, ale do metod naukowych, opierających się na twardych danych. Immunoterapia przestała być marzeniem, a stała się nauką.
Obecnie leki immunoterapeutyczne są dostępne jeszcze w niewielkim stopniu. Okazało się, że reaguje na nie mniej więcej połowa pacjentów, lecz u wielu z tych, którzy zareagowali, nastąpiła remisja tak skuteczna, że mierzyć ją należy nie w tygodniach lub miesiącach, ale w długości całego życia. Takie reakcje, trwałe i całkowicie przeobrażające organizm pacjenta, to dobry przykład tego, czego można się spodziewać po immunoterapii – dlatego są tak atrakcyjne dla chorych.
Należy jednak zauważyć, że terapia immunologiczna nie gwarantuje wyzdrowienia każdemu pacjentowi z osobna. Przed nami wciąż jeszcze sporo pracy, by poszerzyć krąg pozytywnie reagujących i znaleźć lekarstwo. Różnica polega na tym, że teraz drzwi zostały otwarte, a my przekroczyliśmy próg.
Kilku lekarzy, z którymi rozmawiałem, porównało pojawienie się pierwszych przeciwnowotworowych leków immunoterapeutycznych do odkrycia penicyliny. Penicylina jako lekarstwo natychmiast zmniejszyła wskaźnik infekcji, wyleczyła niektóre choroby bakteryjne i ocaliła miliony ludzi, a jako przełom w nauce zdefiniowała na nowo możliwości medycyny i stworzyła nowe żyzne pole badań dla całych pokoleń naukowców farmaceutów.
Blisko sto lat po odkryciu tego prostego środka antybiotyki stanowią całą klasę lekarstw wpływających na życie ludzi tak powszechnie, że uważamy ich istnienie za rzecz oczywistą. Niedostrzegalne gołym okiem organizmy, prześladujące i zatruwające ludzkość od tysiącleci, likwiduje teraz lek dostępny w każdej aptece.
Immuno-onkologia – przełomowa terapia
Odkrycie pewnych mechanizmów komórek rakowych i sposobu, w jaki komórki te ukrywają się przed układem odpornościowym, było dla immunoterapii wydarzeniem analogicznym do odkrycia penicyliny. Zatwierdzenie pierwszego inhibitora punktów kontrolnych, który znacznie poprawiał wyniki kuracji pacjentów z rakiem, zmieniło kierunek naukowych poszukiwań i wywołało prawdziwy wyścig w badaniach i rozwoju leków.
Obecnie, siedem lat po zatwierdzeniu pierwszego pojedynczego inhibitora punktów kontrolnych, na etapie badań klinicznych znajduje się 940 innych nowych leków immunoterapeutycznych. Przyjmuje je pół miliona pacjentów w ramach 3042 projektów badawczych, a laboratoria pracują nad kolejnymi 1064 lekami znajdującymi się w fazie przed badaniami klinicznymi. Jednocześnie testuje się skuteczność kombinacji tych leków.
Postęp jest tak szybki, że kilku producentów ma całe generacje lekarstw oczekujących na zbadanie niczym samoloty stojące na lotnisku La Guardia, zanim wieża zezwoli im na start. Przydałoby się, żeby FDA znalazło dla nich „szybką ścieżkę” i uznało za „przełomowe”, aby przyspieszyć proces ich zatwierdzania i pozwolić na skorzystanie z tych leków chorym na raka, którzy nie mają czasu na czekanie. Poważniejsze postępy w terapiach rakowych zwykle pojawiały się co pięćdziesiąt lat; immunoterapia błyskawicznie wykonała skok o całą generację.
Wielu uczonych opisuje przyszłość tej dziedziny, uśmiechając się i używając takich słów jak „tsunami” lub „fala przypływu”. Tempo jej postępu jest w historii medycyny zjawiskiem rzadkim, a w historii badań nad rakiem – bezprecedensowym. To okazja do zasadniczego przedefiniowania naszych stosunków z chorobą, która zbyt długo z nami wygrywała.
Powyższy fragment pochodzi z publikacji autorstwa Charles’a Graebera Przełomowa terapia. Immunologia kontra nowotwory (wydawnictwo ZNAK, premiera marzec 2021). Więcej na temat książki: TUTAJ
POLECAMY: IMMUNO-ONKOLOGIA.PL
Czy w Polsce jest dostępna jakaś immunoterapia? CART, albo wirusy onkolityczne?