Brak czasu, wstyd przed wizytą w gabinecie lekarskim, strach przed diagnozą… bez względu na to, co powstrzymuje nas przed zgłoszeniem się na badania profilaktyczne, warto przełamać swoje obawy.
Przypadający na 8 marca Dzień Kobiet stanowi doskonałą okazję, aby zatroszczyć się o swoje zdrowie i zadbać o wiedzę na temat profilaktyki nowotworowej. Swoim refleksjami na temat choroby nowotworowej dzielą się:
- Ewa Wawrzonkowska – Pacjentka i Amazonka, Prezes Ostródzkiego Towarzystwa Amazonek
- Dr n. med. Barbara Szostakiewicz – Dyrektor medyczny Centrum Radioterapii, Ordynator Oddziału Radioterapii, specjalista radioterapii onkologicznej
- Joanna Olszanicka – Kierownik Poradni – koordynatorka DILO, opiekun pacjenta
- Anna Tybińkowska – Dyrektor Centrum Radioterapii i Usprawniania NU-MED Grupa S.A. w Elblągu
Rak piersi nie taki straszny, ale trzeba się badać
W jaki sposób dowiedziała się Pani o chorobie?
Ewa Wawrzonkowska: Od wielu lat miałam świadomość znaczenia profilaktyki. Wiedziałam co to jest samobadanie piersi i systematycznie chodziłam do lekarza. I myślę, że właśnie dzięki temu, pięknego majowego dnia, będąc pod prysznicem, sama wykryłam sobie niewielkiego guzka. Bardzo szybko, bo tego samego dnia, dostałam się na wizytę do ginekologa.
Po rutynowym badaniu ginekologicznym, lekarz przeszedł do badania piersi i niestety potwierdził moje obawy. To był niewielki guzek, zaledwie 4 milimetrowy. Do dzisiaj mam wielkie uznanie i zaufanie dla tego lekarza. Otrzymałam pilne skierowanie na USG i mammografię oraz do poradni chirurgii onkologicznej. Miałam wtedy 49 lat, więc nie obejmowały mnie badania przesiewowe.
Czy od razu wiedziała Pani, gdzie szukać pomocy?
Ewa Wawrzonkowska: Wiedziałam, że jeśli jest to podejrzenie nowotworu piersi to potrzebny jest onkolog. Bardzo szybko zostałam przyjęta do szpitala w Olsztynie, wykonano biopsję i … czekałam. Najgorsze było czekanie na wynik. Nieustannie myślałam o tym, jaki to jest rodzaj raka i w jaki sposób będę leczona. Obezwładniał mnie strach, miałam w sobie bunt, zadawałam sobie pytanie – dlaczego ja? Ja jeszcze chcę żyć, ja jeszcze mam dużo do zrobienia…
Myślę, że wpadłam w stan, nazwałabym to, depresyjny. Ten okres oczekiwania na wynik był wyczerpujący psychicznie. Z perspektywy czasu myślę, że brakowało mi psychoonkologa, z którym mogłabym przegadać to moje załamanie.
Kto w tym czasie był dla Pani największym wsparciem?
Ewa Wawrzonkowska: Największym wsparciem była moja córka, która od razu była przy mnie. Nie przestałam pracować. W zasadzie to uciekłam w pracę. Szłam do pracy wcześnie rano, wracałam o 17tej. Chciałam być między ludźmi, żeby nie myśleć o tym, co będzie dalej. Ale największe wsparcie to moja córka, najbliższa mi osoba – podkreślam to z całą siłą. Bez niej byłoby mi jeszcze trudniej.
Jako Amazonka rozmawia Pani z wieloma kobietami. Czy trudno rozmawiać z nimi o profilaktyce?
Ewa Wawrzonkowska: Rak piersi jest jednym z czołowych zabójców kobiet w Polsce. Ale mam wrażenie, że dopóki choroba nie dotknie nas bezpośrednio albo kogoś z najbliższego otoczenia, to te statystyki do nas nie przemawiają. Sama zastanawiam się często co zrobić, żeby zwiększyć świadomość kobiet i żeby skłonić je do czujności.
Dobrze pamiętam jedno z moich spotkań z młodzieżą w szkole średniej, na którym zadałam to samo pytanie. Jeden z chłopców, siedemnastolatek, powiedział: „Tylko terapia wstrząsowa”. Brutalnie to zabrzmiało. Mimo to, kiedy jestem na spotkaniu z kobietami, podaję ten przykład. On naprawdę robi na nas ogromne wrażenie, ale jest też bardzo prawdziwy. Dopiero wtedy, kiedy dowiadujemy się, że my lub ktoś nam bliski, ma nowotwór, robimy wielkie oczy i pada na nas strach. Są oczywiście tacy, którzy od razu wiedzą gdzie się skierować.
Ale znam też przypadki, w których Panie z obawy przed leczeniem zaklinają rzeczywistość. Myślą, że to przejdzie, że tyle jest codziennych spraw do załatwienia – trzeba iść do pracy, zająć się domem, zupy nagotować… Odkładają ten problem na później. A czasu w tym przypadku po prostu nie ma.
W jaki sposób najlepiej edukować kobiety i zachęcić je do wykonywania badań?
Ewa Wawrzonkowska: Trzeba pokazać im rzeczywistość – a ona jest taka, że rak wykryty we wczesnym stadium jest wyleczalny i jego leczenie nie jest tak drastyczne, bolesne.
Uważam, że trzeba docierać do jak największego grona, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn w każdym wieku. Namawiać na badania profilaktyczne, rozmawiać i szkolić. Bezcenna jest tu rola Amazonek, które wiedzą z autopsji, jak przebiega leczenie i są w stanie bardzo budować świadomość społeczną dotyczącą nowotworów piersi. Nie do przecenienia jest zaangażowanie mediów – trzeba dużo o tym mówić i pisać.
Myślę, że ogromne znaczenie ma nauka samobadania piersi. Ważne jest, aby od najmłodszych lat obserwować swoje ciało. Samobadanie powinno stać się naszym rytuałem. Powinniśmy uczyć tego swoje córki, aby w porę trafić do lekarza. Do poradni onkologicznych – chcę to podkreślić – nie jest potrzebne skierowanie. I takim wielkim dobrodziejstwem dla nas, Powiatu Ostródzkiego, jest właśnie Poradnia Onkologiczna tu na miejscu.
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że mamy w Ostródzie stacjonarną pracownię mammograficzną. Nie musimy już jeździć do Olsztyna czy Elbląga. Mamy wspaniały, najnowszej generacji aparat i fantastyczny personel, który go obsługuje. Wystarczy zadzwonić, aby się umówić. Nie ma żadnego problemu z dostępnością terminów, zarówno na mammografię, jak i do lekarza onkologa.
ZAJRZYJ: DIAGNOZA RAK – CO DALEJ?
Choroba nowotworowa staje się chorobą przewlekłą
Czy na przestrzeni lat zmieniła się świadomość pacjentów związana z nowotworami? Czy szybciej się diagnozujemy?
Dr n. med. Barbara Szostakiewicz: Tak, zdecydowanie więcej trafia do nas pacjentów w początkowej fazie rozwoju choroby. Przełomowym momentem w przypadku chociażby nowotworów prostaty, było stworzenie lekarzom POZ możliwości kierowania na badanie w kierunku PSA. To proste i łatwe badanie przesiewowe i bywa, że wcześnie wykryte zmiany nie wymagają leczenia a tylko tzw. aktywnej obserwacji.
Kobiety z kolei mają dużą świadomość profilaktyki piersi i wykonują mammografie czy USG znacznie częściej niż było to jeszcze kilka lat temu. W okresie pandemii widać było niekorzystny wpływ ograniczonej dostępności do badań profilaktycznych i faktycznie trafiały do nas przypadki bardziej zaawansowane.
Mówimy tu tylko o dwóch najczęściej występujących nowotworach, ale dotyczy to również pozostałych. Mam wrażenie, że pomału wracamy do stanu sprzed pandemii, coraz więcej widzimy wczesnych nowotworów. Wciąż jednak jest sporo pacjentów, którzy trafiają niestety w zaawansowanym stadium choroby.
Z czego może to wynikać?
Dr n. med. Barbara Szostakiewicz: Przede wszystkim z braku wykonywania właśnie badań profilaktycznych. Zdecydowana większość wczesnych nowotworów nie daje objawów i nie da się ich zauważyć. Jedynie wyniki szeroko rozumianych badań przesiewowych, tj. USG, mammografii, cytologii, kolonoskopii… są w stanie wykazać nieprawidłowości.
To jest jeden aspekt. A drugi to obserwowanie swojego organizmu i nie ignorowanie wszelkich niepokojących zmian.
Co blokuje ludzi przed wizytą u lekarza?
Dr n. med. Barbara Szostakiewicz: Myślę, że przede wszystkim strach. Strach, że usłyszą diagnozę – RAK. Podświadomie ludzie czują to ryzyko, że go mają, ale uruchamia się w nich silny mechanizm wyparcia. Więc „hodują” ten nowotwór, a czas działa bardzo na niekorzyść.
Jak możemy oswoić ten strach?
Dr n. med. Barbara Szostakiewicz: Przede wszystkim chcę powiedzieć, że rak to nie wyrok, rak to nie grzech, rak to nie kara, rak to nie wstyd. Wstydem jest zaniedbać swoje zdrowie, ale nie jest wstydem zachorować, nie jest wstydem się leczyć. Coraz więcej ludzi, np. celebrytów mówi o tym, że ma raka. Chcę to podkreślić – to nie jest wstyd, to nie kara. Każdy może mieć nowotwór. Natomiast im wcześniej go wykryjemy, tym większa jest szansa, że będzie się zdrowym.
Współczesna medycyna daje wiele możliwości leczenia nowotworów. Co zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat?
Dr n. med. Barbara Szostakiewicz: Zmieniło się bardzo, bardzo dużo – nowe techniki operacji, nowe techniki radioterapii, nowe leki i to nie tylko cytostatyki, ale i terapie celowane. To jest gigantyczna rewolucja. Można wyleczyć dużo więcej osób. Ale też z medycznego punktu widzenia jesteśmy w stanie tak kontrolować chorobę nowotworową, że pacjent żyje spokojnie, w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej przez wiele lat. Choroba nowotworowa staje się chorobą przewlekłą. I dotyczy to również pacjentów z przerzutami, którzy mogą aktywnie uczestniczyć w życiu rodzinnym, społecznym, zawodowym – bez bólu i cierpienia. I to jest ogromny sukces.
WARTO WIEDZIEĆ: KARTA DILO
Kluczem do ochrony zdrowia jest kształtowanie świadomości
Jak często dzwonią do Pani osoby bez diagnozy nowotworowej i proszą o zarejestrowanie do onkologa?
Joanna Olszanicka: Bardzo rzadko. Wiele osób kojarzy onkologa wyłącznie z chorobą i procesem leczenia, a sama wizyta zazwyczaj wzbudza strach. A tymczasem onkolog to lekarz, który zajmuje się nie tylko leczeniem nowotworów, ale również – na co bardzo chcę zwrócić uwagę – profilaktyką. Sprawdza, jakie objawy powinny wywołać niepokój i skłonić do wizyty u specjalisty oraz zleca badania, które warto zrobić.
Przypomnijmy, że do lekarza onkologa nie trzeba mieć skierowania.
Jak zatem możemy zgłosić się na wizytę do lekarza onkologa i na badania profilaktyczne?
Joanna Olszanicka: Dostępna jest bezpłatna infolinia, gdzie pacjenci mogą zasięgnąć wszystkich informacji i od razu zarejestrować się do lekarza onkologa czy na badanie. Pokutuje przekonanie, że są to długie terminy oczekiwania. Chciałabym obalić ten mit – zarówno do Poradni Onkologicznej (nie mówimy tu o wizytach kontrolnych, bo te odbywają się zgodnie z zaleceniami lekarza), jak i na badania diagnostyczne w naszych pracowniach terminy są zaledwie kilkudniowe.
Co z Pani perspektywy jest najważniejsze w profilaktyce?
Joanna Olszanicka: Myślę, że kluczem do ochrony naszego zdrowia jest kształtowanie świadomości. Mamy bardzo dużo do zrobienia w tym temacie. Jest wiele osób po 40-tym roku życia, które nigdy nie robiły żadnych badań profilaktycznych. To są jeszcze młodzi ludzie i wydaje im się, że problem ich nie dotyczy. A my widzimy, że trafiają do nas coraz młodsi pacjenci.
Dla przykładu zdarzają się Panie, które są przekonane, że skoro nie miały w rodzinie przypadków zachorowania na nowotwór piersi to one nie są zagrożone. Nic bardziej mylnego, ponieważ tylko ok. 5-10% nowotworów ma charakter dziedziczny. A jednocześnie osoby z „obciążeniem genetycznym” wcale nie muszą zachorować.
Ryzyko zachorowania na raka dotyczy niemal każdego. Bezdyskusyjnie warto obserwować swoje ciało i systematycznie się badać – szybka diagnoza zwiększa szanse na pomyślne leczenie. Nie po to robimy badania, żeby wykryć raka, ale żeby czuć się bezpiecznie.
Czego najbardziej obawiają się zgłaszający pacjenci?
Joanna Olszanicka: Wizyta u lekarza często wywołuje niechęć. Dominującym czynnikiem może być strach przed bólem, czy uczucie wstydu. Negatywne doświadczenia z przeszłości mogą potęgować opór przed wizytą u specjalisty. Staramy się, aby pacjent, który do nas trafia, nigdy nie doświadczył sytuacji, w której poczuje się źle. Sympatyczna i kompetentna obsługa infolinii, rzeczowa i wyczerpująca informacja dla pacjenta na etapie rejestracji, wyspecjalizowana kadra medyczna, a także przyjazne przestrzenie stanowią dla nas priorytet.
Jak zachęciłaby Pani pacjentów do przyjścia na badania, np. na mammografię?
Joanna Olszanicka: Bardzo chciałabym, żeby każda Pani traktowała takie badanie jak „super wyskok na zakupy – dziś robię coś dla siebie”. Chcemy by wizyta w naszych pracowniach diagnostycznych i poradniach nie kojarzyła się tylko z wyczekiwaniem w kolejkach, ale była pretekstem do miłej rozmowy, poczytania, możliwością budowania świadomości onkologicznej. Badaj się zanim zachorujesz!
SPRAWDŹ: KOORDYNATOR PACJENTA ONKOLOGICZNEGO
Dostępność, kompleksowość, koordynacja i komunikacja
Jakie wyzwania stoją przed Centrum Radioterapii i Usprawniania w Elblągu w kontekście leczenia onkologicznego?
Anna Tybińkowska: Przed Centrum Radioterapii i Usprawniania w Elblągu stoi wiele wyzwań. Z jednej strony musimy ściśle przestrzegać wszelkich procedur obowiązujących w polskim systemie ochrony zdrowia. Z drugiej – dla nas niezwykle istotnej – chcemy by pacjent i jego potrzeby były zawsze w centrum naszego zainteresowania. Dla nas najważniejszy był, jest i będzie człowiek – stąd usilnie pracujemy nad tym by na każdym etapie – diagnostyki, rozpoznania, leczenia – chory czuł się u nas w pełni zaopiekowany.
W jaki sposób można ten cel osiągnąć?
Anna Tybińkowska: Funkcjonowanie naszego Centrum Radioterapii i Usprawniania opieramy na czterech silnych filarach. Pierwszym z nich jest DOSTĘPNOŚĆ. Niezwykle istotne jest, aby zabezpieczyć lokalne potrzeby pacjentów związanych z dostępem do świadczeń konsultacyjnych, onkologicznych, psychologicznych, a nade wszystko profilaktycznych. Nasz pomysł to stworzenie sieci poradni onkologicznych zapewniającej KOMPLEKSOWOŚĆ zarówno edukacyjną, diagnostyczną, a także terapeutyczną.
Kolejne dwa filary to KOORDYNACJA połączona z KOMUNIKACJĄ. Chcemy być blisko pacjenta. Nie wystarczy wywieszenie plakatu, czy wręczenie ulotki. Chcemy stworzyć tak czytelne ścieżki dla pacjenta, aby mógł w pełni skorzystać z oferowanej profilaktyki.
Co budzi Pani niepokój w realizacji tego planu?
Anna Tybińkowska: Myślę, że pacjenci na różnych etapach swojej diagnostyki i leczenia czują się zagubieni. Wielu nie starcza motywacji czy determinacji, aby stawiać kolejne kroki w procesie leczniczym.
Tymczasem wychodząc z jednego gabinetu, pacjent powinien wiedzieć jakie ma możliwości, jakie są terminy skorzystania z danego świadczenia i co ma zrobić dalej. Czyli mieć na tyle czytelnie pokazany plan leczenia, aby mógł go zrealizować samodzielnie.
Kluczowe wydaje się zapewnienie dostępności do usług medycznych w małych miejscowościach. Stworzenie mini poradni lub punktów onkologicznych jest szczególnie ważne dla osób, dla których podróżowanie i korzystanie z aplikacji nie jest możliwe czy oczywiste. Każde takie miejsce to element, który pozwala na budowanie podsieci partnerstw z POZ, z organizacjami pacjenckimi. A efekt? Szersza profilaktyka, edukacja i skuteczne leczenie.
Jak Nu-Med planuje wdrażać taką ścieżkę leczenia dla swoich pacjentów?
Anna Tybińkowska: Rolą osób zarządzających podmiotem leczniczym powinno być rozwijanie miękkich umiejętności i predyspozycji komunikacyjnych personelu, wysłuchanie sugestii, pomysłów, otwartość oraz zapewnienie wsparcia w trudnych chwilach i cieszenie się ze wspólnych sukcesów. Personel z poczuciem misji, zaopiekuje się pacjentem, a także będzie poszukiwał sposobów, jak do pacjenta dotrzeć i odpowiednio zmotywować go do podjęcia profilaktyki.
Chcemy stworzyć taką komunikację, która jest wyrazista, pomocna, skoordynowana i przede wszystkim gwarantuje szybki dostęp do realizacji potrzeb zdrowotnych pacjenta.
Jaką przyszłość widzi Pani dla swojego Ośrodka?
Anna Tybińkowska: Chciałabym postawić na budowanie silnego poczucia misji u wszystkich osób, które pracują w naszym Ośrodku. Powinniśmy mieć świadomość jak ważne jest, by to co wykonujemy w ramach własnych obowiązków przekładało się na wspólny cel. Musimy dołożyć wszelkich starań by każdy etap naszej pracy wykonywany był z należytą troską i najwyższą jakością.
Inną kwestią są wymagania systemowe, które nie zawsze są propacjenckie. Moim marzeniem jest, by wszystkie podmioty lecznicze, będące blisko pacjenta, po prostu słuchano. My widzimy, słyszymy i dostrzegamy potrzeby każdego chorego. Wszelka optymalizacja procesu leczenia niewątpliwie pomoże pacjentom na każdym etapie: profilaktyki, diagnostyki, terapii oraz monitorowania stanu zdrowia po leczeniu.
Czy widzi Pani przestrzeń do zrealizowania tych wizji?
Anna Tybińkowska: Szczególnie ważne wydają się partnerstwa, jakimi są podmioty propacjenckie. Myślę tu między innymi o Amazonkach, będących skarbnicą wiedzy i doświadczenia. To grupa Pań z niesamowitą misją, które z chęcią dzielą się swoimi przeżyciami z kobietami rozpoczynającymi swoją walkę z chorobą. To właśnie miedzy innymi Amazonki wprowadzą profilaktykę na wyższy poziom. Cały system ochrony zdrowia może na tym wiele skorzystać.
Widzę też przestrzeń do organizowania badań profilaktycznych w biznesie. Każdy, kto dba o ludzi, o swoich pracowników, mógłby wykorzystać możliwości, które niesie bezpłatna profilaktyka. Usystematyzowany, cykliczny dostęp do badań może przynieść wiele dobrego. Rola medycyny pracy może być tutaj też bardzo istotna.
Marzę też o tym, aby każdy Polak miał potrzebę zadbania o siebie. Każdy z nas powinien budować w sobie i najbliższych potrzebę zaopiekowania się przede wszystkim sobą, bo to najlepszy prezent, jaki może sprawić innym.
PRZEJDŹ DO: STRONA GŁÓWNA